sobota, 25 czerwca 2011

Toksyczny związek cz. 2

Aby lepiej zobrazować relacje panujące w toksycznym związku, opiszę pewną historię. 

Ewa miała 33 lata, a jej partner był o 7 lat starszy. Miał on 9 letniego syna i był po rozwodzie. Razem mają 11 miesięczną córeczkę.

Jak to zwykle na początku bywa – miłość kwitła. Byli razem szczęśliwi. Ona pokochała jego synka jak własne dziecko. On pragną córki. Planowali wspólnie spędzić resztę życia.
Zdjęcie wykonał graur codrin

 Gdy się poznali, ona była kobietą pracującą, niezależną. Miała swój dom oraz samochód. Lubiła swoją pracę i ze wszystkim sobie radziła. On mieszkał z rodzicami, w małym mieszkaniu. Postanowił nie wprowadzać się do Ewy, tylko wybudować dom, w którym zamieszkają całą rodziną.

Gdy Ewa zaszła w ciążę jego rodzice zerwali z nią kontakt. On poinformował ich, że zostaną dziadkami dopiero po 5 miesiącach. Ewa nie rozumiała dlaczego. Był przecież dorosłym facetem, marzył o córce, a jednak ukrywał to przed rodzicami i nie cieszył się, że będzie miał dziecko. Wtedy zaczęły pojawiać się problemy.

Jednak Ewa kochała go tak bardzo, że nie traktowała niczego jako problemu. Wszystko sobie tłumaczyła. Oszukiwała samą siebie. Nie protestowała przeciwko jego wiecznej nieobecności, braku czasu, bo przecież był zapracowany. Pracował dla nich, na dom. Do myśli o dziecku też musiał się przecież przyzwyczaić, w końcu jest po przejściach i to jego drugie dziecko.

Ciążę Ewa spędziła praktycznie samotnie. On był z nią tylko raz na usg, i to tylko przez chwilę. Na szczęście Ewa czuła się bardzo dobrze. Do samego końca sama radziła sobie w codziennych sprawach, jeździła samochodem. Owszem, czuła się samotna, ale piękne słowa i zapewnianie o miłości podczas krótkich spotkań z nim, rekompensowały jej odczuwaną pustkę. Słuchała historii o cudownej przyszłości i szczęśliwym wspólnym życiu jakie ich czeka w nowym domu. Wierzyła mu.

Niestety wbrew jej nadziejom, było coraz gorzej. On coraz rzadziej był w domu, coraz częściej robił jej awantury i jednocześnie zapewniał o coraz mocniejszym uczuciu – stąd przecież te emocje.. Przez okres ciąży zdarzyło się wiele nieprzyjemnych sytuacji, ale miarka się przebrała, gdy on nie odebrał Ewy z córeczką ze szpitala. Wytłumaczył się. Był w kościele z synem.

Ewa miała ochotę odejść. Jednak szczera miłość jego syna powstrzymała ją. Mówił już do niej „mamo”.

Gdy Ewa pojechała zaprosić jego rodziców na chrzest. Zatrzasnęli jej drzwi przed nosem. Nie zaakceptowali ich córki. Ewa postanowiła się tym nie przejmować, przecież to nie z nimi będzie mieszkała.

On wciąż był nieobecny, pracował. Ona wzięła urlop wychowawczy. Rozpoczęła się budowa domu, na którą on wziął kredyt. Mieszkanie Ewy sprzedali, aby mieć pieniądze na wykończenie domu. Po jej prośbach wynajęli mieszkanie. Samochód w końcu też musieli sprzedać. Coraz ciężej było to wszystko znieść.
Zdjęcie wykonał zirconicusso

Zaczął się istny koszmar. Ona bez dochodów, z dwójką dzieci, ciągle sama. Bez kontaktów ze znajomymi. Bez przyjemności typu książka czy kino. Wciąż kontrolowana. On sprawdzał jej konto bankowe, telefon i wydzielał pieniądze na wydatki. Dzieci dla niego nie istniały, nie miał czasu. On ciężko pracował, a ona się opie... w domu.


Wciąż bezpodstawnie  oskarżał Ewę o zdradę, obrażał, wyzywał. Raz spoliczkowała go. On oddał bez wahania. Codziennie stosował wobec niej przemoc zarówno psychiczną jak i ekonomiczną. Dostawał wszystko co chciał. Ich córkę traktował niedopuszczalnie. 

Ewa postanowiła odejść wraz z dzieckiem. On kazał się im wynosić. Dał im godzinę na wyprowadzkę. Powiedział, że mieszkają  tam nielegalnie.

To był punkt kulminacyjny. Wyniosły  się. Niestety za późno. Ewa była wrakiem człowieka. Wykończona. Straciła oczywiście miłość, ale też mieszkanie, samochód, mnóstwo czasu, pieniędzy i zaufanie do mężczyzn. 

On na pożegnanie jej powiedział "chu.. kontrakt z tobą zawarłem"

Oczywiście wciąż strasznie je kocha…

Brak komentarzy: